Kweres

Kweres
Przejdź do treści
Autentyczne wyjątki z opisów wypadków samochodowych sporządzonych przez kierowców w protokołach zgłoszeniowych PZU.


Byłem pewien, że ten stary człowiek nie dotrze na drugą stronę ulicy kiedy go stuknąłem.

Przechodzień nie miał żadnego pomysłu którędy uciekać, więc go przejechałem.

Mój samochód był prawidłowo zaparkowany w tyle innego samochodu.

Nagle znikąd pojawił się niewidoczny samochód, uderzył w mój samochód, po czym zniknął.

Nie pamiętam dokładnie okoliczności wypadku, ponieważ byłem kompletnie pijany. W celu uzyskania dalszych szczegółów proszę zwracać się do policji.

Jechałem do lekarza z chorym kręgosłupem, kiedy wypadł mi dysk, powodując wypadek.

Nie wiedziałem, że po północy też obowiązuje ograniczenie prędkości.

W szybkim tempie zbliżał się do mnie słup telegraficzny. Zaczęłam jechać zygzakiem, ale i tak słup trafił mnie, uszkadzając chłodnicę.

Mój samochód uderzył w ogrodzenie, przekoziołkował i wyrżnął w drzewo. Wtedy straciłem panowanie nad kierownicą.

Zobaczyłem smutną twarz z wolna przelatującą przed przednią szybą, a potem ten pan gruchnął na dach mojego samochodu.

Ten chłopak na drodze był jednocześnie wszędzie i nigdzie. Musiałem wiele razy skręcać, zanim w niego trafiłem.

Niewidzialny pojazd pojawił się znikąd, zderzył się ze mną i zniknął bez śladu.

Przejeździłem 40 lat i ze zmęczenia zasnąłem za kierownicą.

Na skrzyżowaniu niespodziewanie dostałem ataku daltonizmu.

Moje auto jechało normalnie prosto przed siebie, co na zakręcie zazwyczaj doprowadza do opuszczenia szosy.

Jakiś pieszy nagle zszedł z chodnika i bez słowa zniknął pod moim samochodem.





Niezapomniani komentatorzy sportowi.


Dariusz Szpakowski

Dostałem sygnał z Warszawy, że mają już Państwo obraz, więc możemy spokojnie we dwójkę oglądać mecz.

Po przerwie mróz nie zelżał, a wręcz przeciwnie, wiatr nie osłabł.

Teraz pokażemy bramki z tego meczu dla tych, którzy widzieli, ale myślę, że chętnie obejrzą je jeszcze ci, którzy nie widzieli.

Piłka przeszła dwa metry między spojeniem słupka z poprzeczką.

Dostał żółtą kartkę, gdyż radości poza boiskiem - w myśl przepisów UEFA - okazywać nie wolno.

Strzał minął o centymetry bramkę GKS-u, w której stoi Janusz Jojko jak zaczarowany.

Johann Cruyff dokonywał bardziej zmian taktycznych niż zmieniających taktykę zespołu.

Norwegowie w czerwonych koszulkach i białych spodenkach, Polacy - w strojach odwrotnie pokolorowanych.

Ta bramka nie mogła być uznana, gdyż - jak widać w powtórce - bramki nie było.

I znowu niecelne trafienie...

Włodek Smolarek krąży jak elektron koło jądra Zbyszka Bońka.


Andrzej Zydorowicz

Obrońca wybił piłkę na tak zwany przysłowiowy oślep.

W tym meczu Michajliczenko harował aż miło.

Kibiców szwedzkich nie ma zbyt dużo, ale za to nie grzeszą urodą.

Niemcy opierają swoje szanse na iluzorycznych argumentach, że piłka jest okrągła, a bramki są dwie.

Potomek przodkow azteckich zaprezentował teraz charakterystyczne dla Azteków umiejętności wspinania się po słupach...


Włodzimierz Szaranowicz

Te upały przypominają człowiekowi, w jakiej części składa się z wody.

Piękna akcja koszykarzy Chicago Bulls, taka w koszykarskim stylu.

Ciekawe co w Montpellier, bo zdaje się, że tam dzisiaj jakieś zamachy bombowe zapowiadali. Tak się składa, że gdy odbywają się Mistrzostwa Świata, to zawsze temu towarzyszą jakieś dodatkowe atrakcje.


Inni

Henryk Wardach to stary wyjadacz parkietów - Maciej Henszel.

Swietłana Fomina jest bardzo doświadczona i dużo daje - Roman Haber.

Piłka z jakimś takim poznańskim smutkiem zatrzepotała w koszu Olimpii - Krzysztof Ratajczak.

Czechosłowak, sądząc po sylwetce, lubi sobie wypić Pilsnerka - Lucjan Olszewski.

Piłka ugrzęzła gdzieś tam w ciałach warszawskich zawodników - Andrzej Janisz.

Niemiec bardzo się zmienił - to młodzieńcze oblicze zniknęło z jego twarzy - Artur Szulc.

Sidorczuk popatrzył w lewo, w prawo - jaka duża ta bramka! - Krzysztof Ratajczak.

Może tym razem uda się nam połączyć z Bytomiem... Halo?! Nie, niestety, cisza kabla - Andrzej Janisz.

Biegnie jeszcze na czele, ale nie widać już tej świeżości w kroku... - Andrzej Janisz (o Irenie Szewińskiej).





Anegdoty


W Londynie w czasie II wojny światowej na jednym z domów umieszczono napis:
"Zapisz się do wojska, do sekcji skoczków spadochronowych. Teraz  bardziej niebezpiecznie jest przejść przez ulicę, niż skoczyć ze  spadochronem."
Pod spodem ktoś dopisał:
"Chętnie bym się zapisał, ale biuro jest po drugiej stronie ulicy".



Historia podobno faktycznie zdarzyła się w Denver.
Rejs United Airlines z kompletem pasażerów został odwołany z  przyczyn technicznych. Wszystkie bilety były przebukowywane na następne  wolne rejsy. UA miały w tym porcie tylko jedno własne stanowisko odpraw,  obsługiwane przez młodą, rezolutną urzędniczkę, która robiła co mogła,  by uniknąć awantur ze wściekłymi w takich sytuacjach pasażerami.  Ustawiła się długa kolejka i panienka mozolnie zmieniała terminy  odlotów.
Nagle do jej stanowiska podszedł bez kolejki niesympatyczny grubas, którego tusza raczej sugerowałaby odprawienie go jako cargo, a nie pasażera, rzucił swoim biletem o pulpit i mówi:
- Muszę mieć bilet na najbliższy rejs i koniecznie w pierwszej klasie!
Na co agentka:
- Najmocniej pana przepraszam, staramy się jak możemy i będę szczęśliwa spełniając pańskie życzenia. Jednak bardzo proszę o zajęcie  miejsca w kolejce, muszę obsłużyć najpierw tych z państwa, którzy przyszli pierwsi.
Grubas, niezadowolony z jej reakcji, wykrzyknął głośno tak, aby słyszały to wszystkie osoby z kolejki:
- Czy pani nie wie kim ja jestem???!!!
Urzędniczka, bez chwili wahania, sięgnęła po mikrofon i oznajmiła przez megafony:
- Uwaga! Bardzo prosimy szanownych państwa o wysłuchanie komunikatu. Przy stanowisku United Airlines znajduje się pasażer, który ma problemy z ustaleniem swojej tożsamości. Gdyby ktoś był w stanie mu pomoc, prosimy o podejście do naszego stanowiska. Dziękuję.
Wśród pasażerów oczekujących w kolejce wybuchły salwy gromkiego śmiechu. Grubas, toczący prawie pianę z pyska, wycedził przez zęby:
- Fuck you...
Na co agentka:
- Przykro mi. W tej sprawie również musi pan zaczekać na swoją kolej.



Młody parlamentarzysta mówi do osiemdziesięcioletniego Churchilla:
- Mam nadzieję, że długo będziemy się spotykać w Parlamencie.
- Być może mój drogi, być może - odpowiada Churchill, - wyglądasz na całkiem zdrowego człowieka.



W restauracji ONZ jeden z delegatów opowiada dowcip o ludożercach:
"Kocioł w którym gotowano misjonarza zostaje zdjęty z ognia. Misjonarz łudzi się, że modlitwa go uratowała, ale to tylko kucharz chce poznać jego nazwisko, aby umieścić je w menu."
Nagle konsternacja, dyplomaci orientują się, że w ich towarzystwie jest Murzyn. Ten jednak staje na wysokości zadania. Kiedy kelner wręcza menu, ciemnoskóry dyplomata długo je studiuje, po czym mówi:
- Mały wybór.
- Są wszystkie mięsa i dziesięć rodzajów ryb - oponuje kelner.
- Za mały wybór... Proszę mi podać spis delegatów na sesję.



Aktorka, zbierająca komplementy za świetnie zagraną rolę w "Orlątku", mówi kokieteryjnie:
- Tę rolę powinna grać kobieta młoda i ładna.
Na to wielbiciel jej talentu:
- Udowodniła pani, że niekoniecznie.



Lata pięćdziesiąte, kiedy to demonstrowanie rzeczywistej, lub też fałszywej, proletariackości należało do - czy dobrego? - tonu.
Nieborów, sala Canaletta, stara porcelana, srebra. Dawny lokaj książąt Radziwiłłów w białych rękawiczkach podaje do stołu barszcz z pasztecikami. Jeden z ówczesnych ministrów:
- Po ile na ryło?




To już żart z zupełnie innej beczki...

Wróć do spisu treści