Kweres

Kweres
Przejdź do treści
Czy pamiętasz jeszcze dowcipy o Stirlitzu,
Chucku Norrisie, babie i lekarzu?


Dowcipy o Stirlitzu
Stirlitz wszedł do kawiarni.
- To Stirlitz. Zaraz będzie tu zadyma - powiedział jeden z siedzących przy stole.
Stirlitz wypił kawę i wyszedł.
- Nie - powiedział drugi, - to nie był Stirlitz.
- Jak to nie!? To był Stirlitz!!! - krzyknął trzeci.
Zaczęła się zadyma.



Stirlitz  silnym  kopnięciem  otworzył  drzwi  i  na palcach, cichutko zbliżył się do czytającego gazetę Müllera.



Müller wiedział, że Rosjanie, zamieszawszy herbatę po wsypaniu do  niej cukru,  zostawiają  łyżeczkę  w  szklance.  Chcąc sprawdzić  Stirlitza, zaprosił  go  do siebie na herbatę.
Stirlitz wsypał cukier do herbaty, zamieszał,  wyjął  łyżeczkę,  położył  na  spodeczku,  po czym pokazał Müllerowi język.



Stirlitz, spacerując zimą nad brzegiem jeziora, ujrzał na nim ludzi.
"Łyżwiarze" - pomyślał Stirlitz.
"Stirlitz" - pomyśleli wędkarze.



Stirlitz wchodzi do gabinetu Müllera:
- Nie chciałby pan pracować dla radzieckiego wywiadu? - pyta. - Nieźle płacą.
Zszokowany  Müller patrzy podejrzliwie. Stirlitz zmieszany kieruje się w kierunku drzwi. Nagle przystaje.
- Nie ma pan przypadkiem aspiryny? - pyta.
Wie bowiem ze szkolenia, że ludzie zapamiętują tylko koniec rozmowy.



Stirlitz  z  Müllerem  poszli  popływać.  Stirlitz zdjął mundur, a pod mundurem miał czerwony podkoszulek z sierpem i młotem.
Müller zapytał:
- Skąd macie taką koszulkę, Stirlitz?
- Aaa, to żona mi podarowała, w Dniu Armii Radzieckiej -  odpowiedział Stirlitz i pomyślał: - "Czy aby nie powiedziałem za dużo?"



Stirlitz zobaczył jak banda wyrostków pompuje w kota benzynę. Kot wyrwał się, przebiegł kilka metrów i upadł.
- Widocznie benzyna się skończyła - pomyślał Stirlitz.



- Stirlitz, co jest lepsze: radio czy gazeta? - zapytał podejrzliwie Mueller.
- Gazeta, w radio nie zawiniesz śledzia - odparł spokojnie Stirlitz.



Hitler i Bormann stoją przed mapą i planują ważną akcję. Wchodzi Stirlitz z pomarańczami, wyciąga aparat fotograficzny, robi zdjęcia mapy i wychodzi. Hitler zdziwiony pyta Bormanna:
- Kto to był?
- Stirlitz, radziecki szpieg.
- Czemu go nie aresztujesz?
- Nie ma sensu. Znów się wykręci. Powie, że przyniósł pomarańcze.



Rozkaz z centrali nie dotarł do Stirlitza. Stirlitz przeczytał rozkaz jeszcze raz, ale i tym razem rozkaz do niego nie dotarł.



Stirlitz miał od dawna wyrobiony nawyk siedzenia w kawiarni Elephant i czekania na podejście kelnera. Ten nawyk wyrobili w nim kelnerzy.



Przemęczony pracą wywiadowczą Stirlitz miał koszmary senne. Śniło mu się, że w nocy Müller go gwałci. Ale tylko Müller wiedział, że to nie był sen.



Stirlitz wyjrzał przez okno i ujrzał ludzi z nartami.
– Narciarze – pomyślał Strirlitz i sam się zdziwił swojej przenikliwości.



Idzie sobie Stirlitz lasem i nagle słyszy za sobą: „szur, szur, szur”.
– To chyba żaba – pomyślał Stirlitz.
– Tak, to ja – pomyślała żaba.



Müller, wyglądając przez okno, ujrzał podążającego gdzieś Stirlitza.
– Dokąd on idzie? – pomyślał Müller.
– Nie twój zasrany interes! – pomyślał Stirlitz.


Dom Stirlitza okrążyli gestapowcy.
- Otwieraj! - krzyknął Mueller.
- Stirlitza nie ma w domu! - powiedział Stirlitz.
W ten oto sprytny sposób Stirlitz już piąty raz przechytrzył gestapo.



Stirlitz  spacerował po dachu Kancelarii Rzeszy. Nagle poslizgnał  się, upadł  i  tylko  cudem  zahaczył  o wystający gzyms, unikając  upadku z dużej wysokości.
Następnego dnia cud mu posiniał i obrzękł.



Stirlitz szedł nocą przez las i nagle zobaczył na gałęzi parę świecących oczu.
- Sowa - pomyślał Stirlitz.
- Sam jesteś sowa - pomyślał Müller.



Gestapo obstawiło wszystkie wyjścia z budynku, ale Stirlitz ich przechytrzył.
Uciekł wejściem.



Stirlitz zamyślił się. Tak mu się to spodobało, że zamyślił się jeszcze raz.



Müller zastał Stirlitza myszkującego w jego sejfie.
- Co tu robisz? - zapytał.
- Czekam na tramwaj - błyskotliwie wykpił się Stirlitz.
Müller wyszedł, a kiedy wrócił po chwili, Stirlitza już nie było.
- Widocznie odjechał - pomyślał Müller.



W  dniu  Święta  Majowego  Stirlitz  założył  czapkę czerwonoarmisty, chwycił  czerwony  sztandar  i przemaszerował się po  korytarzach Biura Bezpieczeństwa  Rzeszy  śpiewając  międzynarodowkę  i  inne rewolucyjne pieśni.
Jeszcze nigdy nie był tak blisko wpadki.



Stirlitz i Kathe spacerują po parku. Nagle padają strzały.
Kathe pada. Krew tryska.
Stirlitz,  polegając  na  swym  instynkcie,  momentalnie  zaczyna  coś podejrzewać.



Stirlitz  na  popijawie  u  Müllera  pozwolił  sobie  na  zbyt   wiele. Następnego dnia, by rozwiać wątpliwości, wchodzi do gabinetu  Müllera i pyta:
- Słuchajcie, czy domyśliliście się po wczorajszej imprezie, że jestem sowieckim agentem?
- Nie - przyznał Müller.
Stirlitz odetchnął z ulgą.



Hitler dzwoni do Stalina:
- Czy wasi ludzie nie brali z mojego sejfu tajnych dokumentów?
- Zaraz wyjaśnię.
Stalin dzwoni do Stirlitza:
- Isajew, braliście z sejfu Hitlera tajne dokumenty?
- Tak jest, towarzyszu Stalin.
- Odłóżcie je natychmiast! Ludzie się denerwują!



Stirlitz, wychodząc z baru, poczuł silne uderzenie w potylicę. Szybko odwrócił się – to był asfalt.



- Stirlitz, dla jakiego wywiadu pracujecie? - zapytał Mueller.
- Dla radzieckiego! - z dumą odpowiedział Stirlitz.
- Żarty tu sobie robicie, a ja poważnie pytam; dla amerykańskiego czy brytyjskiego?!



Stirlitz był pijany. Siedział przy stole w radzieckim mundurze, w spiczastej czapce „budionnówce” i w ciepłych walonkach. Na stole stała butelka wódki, leżał kawał słoniny i kiszone ogórki. Stirlitz śpiewał rosyjskie pieśni. Naprzeciwko, z opuszczoną głową, siedział Müller i w zamyśleniu spoglądał na Stirlitza. Tego dnia Stirlitz był tak bliski dekonspiracji, jak jeszcze nigdy przedtem...



Stirlitz ustalił spotkanie z łącznikiem z centrali w Cafe Elefant w Berlinie. W umówiony dzień niedbałym krokiem wszedł do lokalu, usiadł przy stoliku i zamówił wódkę.
- Nie ma wódki - odpowiedział kelner.
- W takim razie poproszę wino - ponowił Stirlitz.
- Wina też nie ma.
- A piwo jest? - zapytał podejrzliwie Stirlitz.
- Piwa niestety też nie ma - odrzekł skonsternowany kelner.
"Widocznie łącznik z Moskwy przybył dzień wcześniej..." domyślił się Stirlitz.



Ktoś zapukał do gabinetu Stirlitza.
- Bormann - pomyślał Stirlitz.
- Tak, to ja - pomyślał Bormann.



Stirlitz wpadł do głębokiej jamy i cudem się z niej wydostał. "Cudów nie ma" - pomyślał Stirlitz i na wszelki wypadek wlazł z powrotem do jamy.



Szybkościomierz samochodu Bormanna pokazywał 80 km/h. Obok szedł Stirlitz udając, że nigdzie się nie spieszy.



Dowcipy o Chucku Norrisie
Chuch Norris potrafi powiedzieć drzwi w liczbie pojedynczej.

Chuck Norris potrafi dzielić przez zero.

Chuck Norris potrafi zamknąć szufladę na klucz tak szybko, ze jeszcze zdąży zostawić klucz w środku.

Chuck Norris potrafi podnieść krzesło, na którym siedzi.

Chuck Norris potrafi złapać łysego za włosy.

Chuck Norris potrafi podpalić azbest gaśnicą.

Chuck Norris potrafi zrobić kupę w stringi.

Chuck Norris potrafi wstać i zobaczyć jak siedzi.

Chuck Norris potrafi założyć hełm na lewą stronę.

Chuck Norris potrafi skakać na bungee z krawężnika.

Chuck Norris potrafi latać samolotem na wstecznym biegu.

Chuck Norris potrafi wyjść jutro a wrócić wczoraj.

Chuck Norris potrafi przepchnąć wielbłąda przez ucho igielne.

Chuck Norris potrafi narysować trójkąt z dwoma kątami prostymi.

Chuck Norris potrafi zasznurować buty na rzepy.

Chuck Norris potrafi wydoić byka.

Chuck Norris potrafi upiec tosty w lodówce.

Chuck Norris potrafi nosić wodę w sitku.

Chuck Norris potrafi nacisnąć Ctrl-Alt-Del jednym palcem.

Chuck Norris potrafi utopić rybę.

Chuck Norris potrafi kozłować piłką lekarską na plaży.

Kiedyś Chuck Norris wpadł pod pociąg. Stan pociągu oceniono jako krytyczny.
Chuck Norris nie zmiata kurzy, to kurze zmiatają przed Chuckiem.

Chuck Norris szybciej stoi niż Ty biegasz.

Chuck Norris miał kontakt z koronawirusem. Wirus przejdzie czternastodniową kwarantannę.

Kręgi w zbożu to sposób Chucka Norrisa aby wytłumaczyć światu, że kiedy on mówi "leżeć!" to słucha nawet zboże.

Pies Chucka Norrisa na komendę "poproś" mówi: "poproszę"...

Chuck Norris nie słucha muzyki, to muzyka słucha Chucka.

Każdy wie, że Chuck Norris doliczył do nieskończoności dwa razy. Ale nie każdy wie, że zaczynał od minus nieskończoności.

Kiedy Chuck nurkuje i nie wypływa przez 10 minut, woda zaczyna się dusić.

Kiedy dzieci idą spać, sprawdzają czy pod łóżkiem nie ma potwora. Kiedy potwór idzie spać, sprawdza czy pod łóżkiem nie ma Chucka Norrisa.

Chuck Norris jak każdy człowiek ma 32 zęby. W dolnej szczęce też.

Akcje Chucka Norrisa zawsze idą w górę. Zawsze!

Wystarczy, że Chuck Norris spojrzy na równanie matematyczne a X sam się ujawnia. Zawsze!

Chuck Norris potrafi wygrać partię w szachy po pierwszym ruchu. Zawsze!

Kanapki Chucka Norrisa spadają masłem do góry. Zawsze!

Kiedy Chuck Norris ogląda telewizję TRWAM zawsze leci porno. Zawsze!

Chuck Norris nie czeka na pociąg, to pociąg czeka na Chucka Norrisa. Zawsze!

Chuck Norris ma zapałki wielokrotnego użytku.

Chuck Norris nie nosi zegarka. On decyduje, która jest godzina.

Z pustego i Salomon nie naleje. A Chuck Norris owszem.

Chuck Norris ściągnął sobie cały Internet na dyskietkę.

Gdy zamykasz lodówkę to właśnie Chuck Norris gasi w niej światło.

Chuck Norris nie musi połykać kiedy je.


Dowcipy o babie i lekarzu
Przychodzi baba do lekarza:
- Jestem w ciąży i bolą mnie zęby.
- Niech się pani zdecyduje, bo nie wiem jak fotel ustawić.



Przychodzi baba do lekarza z Murzynkiem na rękach:
- Skąd u pani to niemowlę?
- Miałam randkę w ciemno.



Przychodzi baba do lekarza.
- Co pani najbardziej dokucza? - pyta doktor.
- Mąż, ale do pana przyszłam z powodu mojej wątroby.



Przychodzi baba do lekarza, bez ręki i bez nogi.
- Co się pani stało?
- A..., bo założyłam się z mężem o nogę, ze mi ręki nie wyrwie.



Przychodzi baba do lekarza i pyta:
- W jakich porach pan przyjmuje?
- W dżinsach.



Przychodzi baba do lekarza z pończochą na głowie.
- Co pani dolega?
- Nic panie doktorze, to jest napad.



Przychodzi baba do lekarza, a lekarz pyta:
- Czemu pani tak długo nie było?
- Bo chorowałam...



Przychodzi baba do lekarza w wigilię i ... mówi ludzkim głosem.



Przychodzi zezowata baba do zezowatego lekarza.
Lekarz: Zaraz, zaraz! Nie wszystkie na raz.
Baba: Ja nie do pana. Ja do tego pod oknem.



Przychodzi baba do lekarza... i od razu włazi mu pod biurko.
Lekarz na to:
- Długo pani nie pociągnie. Pracuję do czwartej.



Przychodzi facet do lekarza.
- Panie doktorze, moja baba wpadła do szamba.
- Niech się pan uspokoi - pociesza go lekarz. - Na pewno się z tego wyliże!



Przychodzi baba do lekarza dentysty. Ten zręcznie wyrywa jej trzy ostatnie zęby i mówi:
- A teraz spieprzaj stąd szybko, ty bezzębny potworze...



Przychodzi baba do lekarza z telefonem w brzuchu.
- Kto pani taki numer wykręcił?



Przychodzi baba do lekarza.
- Proszę się rozebrać
- Gdzie położyć ubranie?
- Obok mojego.



Baba pyta się ginekologa:
- Panie doktorze, mam już troje dzieci, to chyba teraz muszę uważać?
- Sądzę że nie ma takiej potrzeby - odpowiada lekarz. - O ile wiem pani mąż jest wysterylizowany.
- Właśnie dlatego.



Przychodzi baba do lekarza, a lekarz pyta:
- Ile ma Pani lat?
- 62.
Lekarz się zamyślił i mówi:
- No, więcej nie będzie!



Przychodzi baba do lekarza z mózgiem w ręku i mówi:
- Panie doktorze to się w głowie nie mieści.



Przychodzi baba do dentysty i pyta:
- Panie doktorze czy ma pan coś na moje zęby?
- Tak, woreczek...



Przychodzi baba do lekarza.
- Panie doktorze, gdy prowadzę samochód zawsze myślę o seksie. Co mam robić?
- Musi pani kupić samochód z automatyczną skrzynią biegów.



Przychodzi facet do lekarza.
- Co się stalo? - pyta lekarz.
Na to facet po cichutku:
- Panie doktorze to ja, baba, tylko się tak przebrałam!



Przychodzi baba do lekarza:
- Panie doktorze, wszystko kojarzy mi się z seksem...
- A brom brala pani?
- A jeszcze żem nie brombrała dzisiaj...



Przychodzi baba do lekarza :
- Panie doktorze źle się czuję.
Lekarz zbadał babę :
- Niech pani codziennie rano na czczo wypija jedno jajko.
- Panie doktorze, ale ja nie znoszę jajek!
- A kto je pani każe znosić?



Przychodzi baba w ciąży do lekarza.
- Co pani... - zaczyna lekarz.
- A tak sobie zaszłam...



Przychodzi baba do lekarza a lekarz mówi:
- Niech pani przestanie tu przychodzić, bo się już ludzie z nas śmieją.



Przychodzi trup baby do lekarza i od razu kładzie się na kozetkę.
- Gdzie mi się pani tak tu rozkłada? - denerwuje się lekarz.
- A co, mam gnić w poczekalni ?!



Przychodzi baba do lekarza z nogą w gipsie:
- Czy ja moglabym już zacząć chodzić po schodach, panie doktorze?
- A dawno pani nosi gips?
- Już trzeci miesiąc. A mieszkam na czwartym pietrze i znudzilo mi się to ciągłe włażenie po rynnie...



Przychodzi baba do lekarza z córką.
- Aniu, stań prosto, żeby pan doktor zobaczył jaka jesteś krzywa.



Przychodzi baba do lekarza i mówi:
- Panie doktorze nikt mnie nie traktuje poważnie.
- Żartuje Pani!



Przychodzi baba do lekarz i mówi:
- Panie doktorze, czy może mi pan zrobić EKG? Ostatnio bardzo mi pomogło!



Wróć do spisu treści